Nagrania są istotnym wątkiem w sprawie procesu korupcyjnego byłego burmistrza Kraśnika, którego prokuratura oskarża m.in. o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 19,5 tys. zł w zamian za pozostawienie na stanowisku członków rady nadzorczej KPEC oraz przekroczenie uprawnień i wyłudzenie od szkół pieniędzy w kwocie ponad 20 tys. zł na "służbowy" wyjazd do Austrii. W przypadku pierwszego zarzutu dowodem jest jedno nagranie. Sporządził je kluczowy świadek w procesie - Dariusz Sz., były szef Rady Nadzorczej KPEC.
Jak twierdzi w jednym ze spotkań dotyczących procederu zbiórki "składek" brał udział Wojciech Wilk, obecny wojewoda lubelski. - Tak, wykonałem nagranie z Wojciechem Wilkiem. Zrobiłem to w celu ochrony moich własnych interesów, [żeby udowodnić] że składek, które zbierałem nie zostawiałem dla siebie, tylko je przekazywałem. Nie ingerowałem w to nagranie. Nagrani są Ćwikła [wiceprzewodniczący Rady Powiatu Kraśnickiego, a w przeszłości prezes KPWiK - red.], K. [były dyrektor techniczny KPWiK. W procesie zasiada na ławie oskarżonych - red.], Wilk i ja. W czasie naszej rozmowy ktoś wchodzi - relacjonował podczas jednej z rozpraw sądowych Sz.
Nagranie przeszło 5 lat temu badali biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Shena. Z ekspertyzy wynika, że na kasecie nie utrwalono głosu Wojciecha Wilka. Z naszych ustaleń wynika, że jakość nagrania jest słaba i tylko głos Dariusza Sz. jest łatwy do rozpoznania.
- Od ostatniego badania minęło już kilka lat, a technika ciągle się rozwija. W związku z tym być może teraz będzie możliwość weryfikacji rozmówcy świadka - mówi portalowi NaszeMiasto.pl prokurator Andrzej Kuźmicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie, który w poniedziałek złożył do kraśnickiego sądu wniosek o ponowne zbadanie nagrania.
Innego zdania jest obrońca oskarżonych, Piotra Cz., byłego burmistrza Kraśnika i Krzysztofa K., byłego dyrektora technicznego KPWiK. - Wyniki badania [biegłych] są jednoznaczne - mówił podczas poniedziałkowej rozprawy mecenas Piotr Sendecki, który uznał wniosek za bezzasadny. - Tym bardziej, że nagranie jest skażone nielegalnością uzyskania.
Wojciech Wilk był już dopytywany o kasetę podczas jednej z rozpraw. - Byłem konfrontowany na podstawie jakiegoś nagrania w prokuraturze. O ile sobie przypominam dotyczyło ono procederu zbierania składek. Nie było tam mojego głosu - mówił Wilk. - Jako poseł nie kontaktowałem się z biegłymi, którzy wykonywali ekspertyzę - dodał odpowiadając na jedno z pytań oskarżyciela posiłkowego.
W przyszłym tygodniu sąd podejmie decyzję w sprawie ponownego zbadania nagrania przez ekspertów.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?