18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radny Tadeusz Członka: To urzędnicy starają się mnie zniesławić

SM
Radny Tadeusz Członka: To urzędnicy starają się mnie zniesławić.
Radny Tadeusz Członka: To urzędnicy starają się mnie zniesławić. archiwum/SM
Radny Tadeusz Członka: To Ci Panowie [Michał Mulawa i Łukasz Skokowski] stawiają mi kłamliwe zarzuty i starają się mnie zniesławić - mówi radny o zarzutach stawianych przez urzędników kraśnickiego magistratu, którzy słowa o "nieudolnej manipulacji" traktują jako zniesławienie. Twierdzą też, że narażają ich one na utratę zaufania. - A jakie to zaufanie oni mają i wobec kogo je utracili? - pyta radny Tadeusz Członka.

Radny Tadeusz Członka kontra urzędnicy: Będzie proces?

Sandra Michalewska, NaszeMiasto.pl: Dwóch urzędników chce, aby sprostował Pan wypowiedź na temat „białej księgi” CWPU, którą przygotowali. Twierdzą, że wprowadził Pan mieszkańców Kraśnika w błąd i naruszył ich dobre imię mówiąc o dokumencie „nieudolna manipulacja”. Przyznaje się Pan do wypowiedzenia tych słów?__

Radny Tadeusz Członka: Pani Redaktor, pytany przez dziennikarzy przedstawiłem swoją ocenę, organizowanego w bardzo ważnej sprawie spotkania z mieszkańcami Kraśnika. Oceniłem, że materiały, które rozdano, a które zatytułowano „biała księga” były przygotowane w sposób beznadziejny i potwierdzam: taka jest moja ich ocena. Mam do niej prawo. Może ona być subiektywna, ale większość ludzi, która te materiały otrzymała właśnie tak je oceniła.

Głównie dlatego, że wszystkie istotne dokumenty, były skserowane w sposób absolutnie nieczytelny. A tak naprawdę dla oceny sytuacji decydujące znaczenie mają dokumenty, a nie te wytłuszczone, napisane ogromnymi literami, często nie mające żadnego znaczenia informacje przygotowane przez urzędników. Podano np. zawartą na 4 stronach informację o posiedzeniu komisji rewizyjnej Rady Miasta. Na pierwszej, że komisja się odbyła, na drugiej 7 pkt. porządku obrad, na trzeciej 8 nazwisk radnych obecnych i nieobecnych, a na czwartej wymieniono aż 2 uczestniczących w posiedzeniu urzędników. No i co z tego wynika? Przecież to nie ma żadnego znaczenia dla oceny sytuacji w sprawie funduszu norweskiego.

Z drugiej strony, jeden z najważniejszych dokumentów, od którego zaczął się problem, czyli Wyniki Kontroli UKS, skserowano w dużym pomniejszeniu, bardzo nieczytelnie i co najgorsze niekompletnie. Ksero zawiera bowiem punkt pierwszy „zakres kontroli” i punkt ostatni „pouczenie” co oznacza, że cała istotna treść tego dokumentu została „wyrwana”. Jak więc można ocenić tak przedstawiony dokument ? Powiedziałem, że jest to albo urzędnicze niechlujstwo albo nieudolna manipulacja. I to jest przecież prawda - najszczersza prawda. Każdy, kto daje ludziom dokument, którego bez lupy nie można przeczytać i z którego wyjęto najważniejszą jego treść nie może liczyć na inną ocenę. Swoją ocenę uważam wiec za surową ale sprawiedliwą.

Wracając do Pani pytania chcę w pełni odpowiedzialnie oświadczyć, że nie było moim zamiarem kogokolwiek zniesławiać. Ba, byłem absolutnie przekonany, że odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące efektów pracy, utrzymywanych z pieniędzy kraśnickiego podatnika urzędników, wykonuję obowiązki radnego, do których zobowiązują mnie stosowne przepisy prawa. Nie bardzo więc rozumiem, czemu akurat Ci dwaj młodzi dżentelmeni postanowili mnie postraszyć.

Pani Redaktor, ja naprawdę bardzo lubię młodych ludzi i generalnie mam dla nich ogrom sympatii i tolerancji. Cenię ich gdy są ambitni i chce się im pozytywnie zmieniać rzeczywistość. Wiem także, że brak doświadczenia daje im większe prawo do błędu. Nie oznacza to jednak, że tych błędów nie należy wskazywać. Mnie starcowi wypada, a nawet uznaję to za swą powinność, aby dla dobra tych ludzi wskazywać im ich błędy i niedoskonałości.

Przecież to oczywiste, że człowiek inteligentny ze słusznej krytyki wyciąga wnioski, uczy się i doskonali swój warsztat.

Nikogo nie chciałem zniesławiać. Powiedziałem prawdę, a z tej prawdy należy wyciągnąć wnioski na przyszłość i koniec kropka.

Przecież telewizja emitując część wywiadu ze mną dokładnie pokazywała o jakich dokumentach mówiłem. Nie użyłem żadnych nazwisk, żadnych stanowisk, a oceniane materiały nie zawierały informacji kto jest ich autorem, jestem więc bardzo zdziwiony reakcją tych dwóch Panów.

A wiedział Pan kto przygotowywał te dokumenty?__

Radny Tadeusz Członka: Nie rozpytywałem o to, a jak już powiedziałem rozdane materiały nie zawierają takiej informacji, gdyż żaden autor się pod nimi nie podpisał. Jedynym identyfikatorem, który dostrzegłem jest umieszczone na pierwszej stronie, pod tytułem BIAŁA KSIĘGA PROJEKTU logo „Centrum Współpracy Polsko-Ukraińskiej”. Ja w swej wypowiedzi oceniałem poziom przygotowanych materiałów, przebieg tego ważnego spotkania oraz jego efektywność. Nie interesowało mnie, kto za co odpowiadał indywidualnie, gdyż to rola burmistrza.

Mogłem mu tylko współczuć, gdyż nie był to pierwszy raz, gdy nie miał powodu do dumy ze swych pracowników. Obecnie ponieważ konkretni dwaj panowie uznali moją krytykę za zniesławienie i próbują mnie straszyć, mogę domniemywać, kto tę robotę tak spartaczył. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że ogólną krytykę mógł odebrać tak osobiście tylko ktoś, kto poczuwa się do odpowiedzialności za te marnej jakości materiały.

Panowie w swym piśmie, odnosząc się do kompletu dokumentów nazywanego „białą księgą”, który podczas spotkania leżał na prezydialnym stole twierdzą, że ja krytykując i brak i niekompletność i fatalną jakość najważniejszych dokumentów kłamliwie poinformowałem społeczeństwo. Proszę Pani, to właśnie Ci Panowie stawiają mi kłamliwe zarzuty i starają się mnie zniesławić. Jam jednak człowiek dla młodzieńczej popędliwości wyrozumiały, więc szykanować ich nie mam zamiaru. Łatwo to przecież sprawdzić, że powiedziałem wówczas szczerą prawdę. Odnosiłem się - co jest oczywiste - do dokumentów, które były przygotowywane i rozdane kraśniczanom zaproszonym na spotkanie, a zatytułowanych „biała księga”. To fakt, że w trakcie mojego krytycznego wystąpienia któryś z urzędników chciał mi wręczyć skoroszyt dokumentów, abym zapoznał się z umową. Powiedziałem wówczas, że z kompletem dokumentów zapoznam się w biurze rady miasta, co nie zmienia faktu, że materiały rozdane uczestnikom spotkania przygotowane są fatalnie.

Panowie się skarżą, Panowie żądają sprostowań, a proszę sobie wyobrazić, że kompletu dokumentu na który się powołują do tej pory nie dostarczyli do biura rady miasta.

A tak na marginesie to i jeden i drugi zestaw tych materiałów w ogóle nie powinien być nazwany „białą księgą”. Jeśli Ci panowie są aż tak dociekliwi, tak kompetentni to powinni przeczytać sobie, co w nazewnictwie UE jest określane tym terminem, bo na pewno nie to, co rozdali.

Radny Tadeusz Członka: Nie będzie żadnych sprostowań - CZYTAJ DALSZĄ CZĘŚĆ ROZMOWY NA DRUGIEJ STRONIE

Przeprosi Pan urzędników? Będzie sprostowanie, którego oczekują?__

Radny Tadeusz Członka: Nie będzie żadnych przeprosin, bo nikogo nie obraziłem. Nie będzie też żadnych sprostowań, ponieważ jestem absolutnie przekonany, że prawdy prostować nie należy. Mnie naprawdę trudno zastraszyć. Jeżeli jednak Ci panowie pójdą ze mną do sądu to wierząc w sprawiedliwość ze spokojem będę oczekiwał jego rozstrzygnięcia. Jestem człowiekiem o impulsywnym temperamencie. Często bardzo emocjonalnie reaguję na pewne fakty i zjawiska, ale nie brakuje mi samokrytycyzmu. Jestem już w takim wieku, że stać człowieka na refleksje. Jeżeli się czasem zapędzę to później gdy już usiądę i się zastanowię mówię sobie: „Członka, tak nie trzeba, więcej opanowania, przecież możesz to powiedzieć inaczej”. Często adresuję do siebie krytyczne uwagi. Jeśli uznam że kogoś obraziłem to nie mam problemu aby go przeprosić. Tutaj nie widzę powodu, aby kogokolwiek przepraszać.

Jak Pan zareagował na pismo otrzymane od Michała Mulawy i Łukasza Skokowskiego?

Tadeusz Członka: Pierwsze wrażenie było takie, że to pismo po prostu mnie rozśmieszyło, później zaś przyszło zadziwienie. Rozśmieszyło dlatego, że młodzi urzędnicy próbują mnie rzucić na kolana przelewając na papier swój subiektywny nie mający nic wspólnego z prawdą ogląd zdarzeń. Piszą o ich zniesławieniu sami czyniąc nieprawdziwe i niegrzeczne zarzuty. To było takie ojcowskie rozbawienie. A zdziwiony byłem tym, że zdecydowali się na taki krok, bo przecież tak naprawdę nie mogą na tym osiągnąć żadnych korzyści.

Oczywiście jeśli zostanę pozwany, jestem gotów w sądzie dowodzić absurdu stawianych mi zarzutów. Po raz wtóry będę musiał dowodzić, że ich pracę oceniam jako przynoszącą bardzo mierne efekty. Przecież nikt tego nie zakwestionuje, że konferencja była przygotowana kiepsko. Jeśli robi się „halo”, że jest spotkanie z mieszkańcami na którym mają być poinformowani o rzeczy niesamowicie ważnej mieszkańcy bez mała 40-tysięcznego Kraśnika, a przychodzi tylko 11 osób, gdy w tym czasie na sali jest także 11 osób wykonujących pracę, czyli urzędników i dziennikarzy oraz 13 radnych, to chyba nikt nie powie że spotkanie było przygotowane dobrze. O jakości rozdanych dokumentów mówiłem i jestem przekonany że każdy kto je będzie oglądał podzieli moją ocenę.

Na ostatniej sesji mówiłem coś takiego – niektórzy ludzie w określonym temacie nie powinni się odzywać, bo sami siebie oskarżają. Naprawdę bardziej zniesławia mnie jako radnego pismo tych dwóch dżentelmenów niż moja wypowiedź oceniająca ich pracę.

Dlaczego odmówił Pan przyjęcia dokumentu ze wszystkimi umowami, którą jeden z urzędników chciał Panu wręczyć podczas konferencji?

Radny Tadeusz Członka: Pani Redaktor, przecież uczestnikom spotkania, w tym i mnie, rozdano 40-stronnicowy materiał. Miałem więc prawo oczekiwać, że będzie to 40 stron najważniejszych w sprawie dokumentów spośród liczącego ponad 200 stron dokumentów segregatora. Powiedziałem urzędnikowi, który podawał mi ten segregator, że zapoznam się z nim w biurze rady. Nie byłem przygotowany do dźwigania tego dokumentu do domu, gdzie nie gromadzę takich dokumentów albowiem nie prowadzę prywatnego archiwum. Jako radny powinienem mieć jednak do nich wgląd. Było przecież oczywiste, że w tamtej chwili nie byłem w stanie nawet tego przekartkować stworzono więc pewien pozór że z dokumentami mogłem się zapoznać.

Radny Tadeusz Członka: Jakie to zaufanie mają urzędnicy i wobec kogo je utracili? CZYTAJ DALSZĄ CZĘŚĆ ROZMOWY NA TRZECIEJ STRONIE

Urzędnicy twierdzą, że naraził ich Pan na utratę zaufania niezbędnego do piastowania ich stanowisk. Ma Pan takie poczucie?

Radny Tadeusz Członka: A jakie to zaufanie oni mają i wobec wobec kogo je utracili? Nie padły przecież ani ich nazwiska ani stanowiska. Jak więc mogłem narazić ich na utratę zaufania? Skrytykowałem jakość materiałów i tych, którzy je przygotowali. Czynienie takiego zarzutu, że oto urzędnik utracił zaufanie i nie będzie mógł pracować – no na miłość boską to jakaś paranoja. Jeden z tych urzędników jest - jak mi się wydaje - osobą ds. pozyskiwania środków zewnętrznych, więc nie bardzo widzę zależność, że aby mógł dobrze pracować na tym stanowisku muszą mu ufać wszyscy kraśniczanie. Jest to powód wymyślony.

Im głębiej się zastanawiam tym bardziej jestem przekonany, że wpisuje się to w ciąg zdarzeń, który zaświadcza, że się chce radnych zastraszyć. Zastraszyć krytykujących. To myślenie na zasadzie: „My mamy prawników, którzy każde Wasze wystąpienie, każde zdanie przeanalizują i będziemy włóczyć Was po sądach”. Najpierw nastraszono sądem radnego Deptę. Teraz straszy się pozwaniem do sądu mnie. Wobec Madejka podjęto próba pozbawienia go mandatu. Czy Pani nie kojarzy, że to Ci którzy podpadli krytykując? Madejek odważył się ujawnić aferę „haraczy”, krytykował swoje polityczne środowisko no to chcą go pozbawić mandatu. Depta – parę razy bardzo krytycznie zabrał głos, zaczął domagać się informacji, dokumentów, przygotowuje się na sesje to go znowu nastraszyli mecenasi, że podadzą go do sądu. Teraz dwóch urzędników straszy Członkę – koniec świata! Ale to naprawdę bez sensu, bo to sprzeczne z zapotrzebowaniem ludzi na demokrację.

A jeszcze jedno Pani powiem… Na pierwszym opłatku w USC z nowym burmistrzem Mirosławem Włodarczykiem pojawił się Jarosław Stawiarski, ówczesny poseł. Wie Pani co powiedział? Że koniec ery zastraszania, szykan, draństwa wszelkiego typu, że już nikt w Kraśniku nie będzie się musiał bać, że ktoś zwolni jego albo członków jego rodziny z pracy, że ktoś kogoś będzie śledził. Tak powiedział obecny wiceburmistrz Stawiarski. A jaka jest rzeczywistość. Już na wstępie kadencji przewodniczący klubu radnych PiS proponuje, abym złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego rady miasta, bo jak nie to mój syn straci pracę. Na koszmar zwalniania, szykan i mobbingu skarżyło się bardzo wielu ludzi. Przecież Pani także musiała słyszeć o przejawach buty i arogancji, a czasami zwykłego chamstwa ludzi, którym władza uderzyła do głowy. Uczciwie muszę powiedzieć, że nigdy te skargi nie dotyczyły burmistrza Włodarczyka. Teraz jak widać przyszła kolej na radnych.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem obrażania kogokolwiek, ale jeśli radny nie będzie mógł powiedzieć, że urzędnik źle pracuje, bo go zaraz urzędnicy pozwą do sądu, to czy nie jest to działanie wbrew zapowiedziom? Poprzedniego burmistrza i rządzącą ekipę – i są na to dowody – wtedy, kiedy obecni krytycy lizali mu rękaw i współpracowali z nim robiąc niedemokratyczne manewry, ja krytykowałem dziesięć razy ostrzej. I nigdy nie pozwał mnie nikt do sądu. W tamtych czasach, tak przez pana Stawiarskiego określanych, nie miałem poczucia, że muszę się gryźć w język, żeby nie powiedzieć, co na temat funkcjonowania urzędu, urzędników i wydatkowania publicznych pieniędzy myślę. Wtedy mówiłem swobodnie. Teraz muszę się kontrolować o wiele bardziej.

Odbiera Pan to jako czysty element walki politycznej?__

Radny Tadeusz Członka: Oczywiście, że tak. Powiem to jasno – chce się mnie zastraszyć i wyciszyć. Niestety to się nie uda bo ja mam taki charakter, że się nie boję. Jestem co prawda człowiekiem mikrej postury, ale nie boję się nawet potężnie zbudowanych ludzi. Zawsze mówiłem to, co myślę i tak już zostanie. Jeśli widzę, że gdzieś dzieje się źle, to otwarcie to krytykuję bez względu na ponoszone konsekwencje. Nie jeden raz dostałem za to klapsa od rządzących, ale w tym względzie się już nie zmienię. Taki jestem. Jeśli więc urząd będzie pracował źle, to będę go krytykować.

Powiem więcej – to bardzo zabawna historia. Kiedyś będący ze mną na wielkiej kontrze ówczesny burmistrz Czubiński, kiedy wychodziliśmy z CKiP mówi do mnie „Panie Tadeuszu, ja to powinienem Panu kawę postawić”. Zapytałem: „A za cóż to?” Odpowiedział: „A za to, że ja bym przez trzy lata nie nauczył swoich urzędników takiej dokładności i solidności w przygotowywaniu dokumentów gdyby nie Pan. Jeśli dokumenty idą na sesję to wszyscy wiedzą, że Pan nie odpuści nawet przecinka i bojąc się publicznej krytyki nauczyli się perfekcyjnie pisać kwity”. Pomyślałem, że to polityczny błąd, bo urzędnicy lubili swojego obrońcę Czubińskiego i byli wkurzeni na ciągle czepiającego ich pracy Członkę. Z perspektywy czasu zapewne są mi jednak wdzięczni za to że w przyspieszonym tempie stali się profesjonalistami.

Rozmawiała: Sandra Michalewska

Rozmowa była autoryzowana

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto