Poseł Jakub Kulesza (Kukiz'15) spotkał się z mieszkańcami Kraśnika (ZDJĘCIA, WIDEO)

Podczas spotkania poruszono wiele tematów, w tym m.in. system emerytalny, zmiany personalne dokonywane przez PiS i nepotyzm. - Na przykład do rady nadzorczej ogromnej spółki energetycznej weszła osoba, która jest pielęgniarką. Gdzieś indziej pracę dostał pan, który jest kolegą ze szkoły podstawowej pani premier Beaty Szydło albo syn eurodeputowanego Czarneckiego. My o tych rzeczach mówiliśmy, by pokazać, że to niewiele różni się od tego, co robiła Platforma Obywatelska - mówił poseł Kulesza. - To samo w ANR i biurach powiatowych ARiMR - PiS wymienił wszystkich ludzi na swoich.

Nieliczna grupa, która przyszła na piątkowe spotkanie dopytywała posła m.in. o ustawę o obrocie ziemią i pat w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.

- Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie żywa dyskusja - okazuje się, że ludzie interesują się sprawami politycznymi, społecznymi, publicznymi i mają własne zdanie, które niekoniecznie jest spójne ze stanowiskiem partii politycznych - podsumowuje piątkowe spotkanie z mieszkańcami Kraśnika, Jakub Kulesza.

I podkreśla: Nie jesteśmy partią. Założyliśmy stowarzyszenie na rzecz Nowej Konstytucji Kukiz'15, a ja robię objazd po okręgach i powiatach po to, by zachęcić ludzi do dołączenia do tego stowarzyszenia - tłumaczy.

Poseł dodaje też, że jedną z najbardziej ambitnych akcji zainicjowanych przez Kukiz'15 jest zbieranie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie przyjęcia uchodźców. - Rząd polski, politycy PiS nie dotrzymali słowa jeśli chodzi o zmianę stanowiska rządu w ramach przyjmowania uchodźców w systemie relokacji UE. Zbieramy podpisy, by zorganizować referendum - niech obywatele wypowiedzą się czy chcą przyjmować uchodźców z Niemiec czy Brukseli w Polsce czy jednak nie - mówi.

Kilka dni temu w Sejmie głosami PiS i Kukiz'15 przegłosowano uchwałę krytykującą unijną politykę migracyjną, w tym narzuconą przez Brukselę relokację uchodźców. Posłowie stwierdzili, że instrumenty polityki uchodźczej i imigracyjnej powinny pozostać w rękach państwa polskiego. Kukiz'15 wciąż zbiera jednak podpisy pod zorganizowaniem referendum.

- Zanim rozpiszemy takie referendum należy zmienić prawo o referendach i zlikwidować próg frekwencyjny. Jeśli w wyborach nie ma takiego progu to i w referendach nie powinno go być. Zniesienie tego progu tak naprawdę zwiększyłoby frekwencję, bo ludzie wiedzieliby, że trzeba pójść i zagłosować, bo jak nie ja to ktoś inny podejmie za mnie decyzję. Być może samo uzbieranie odpowiedniej liczby podpisów zmusi rząd do zmiany stanowiska i do samego referendum nie będzie musiało dochodzić - mówi poseł Kulesza.

W piątek na pytania dziennikarzy odniósł się też do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. - Jestem przeciwnikiem obecnych przepisów, które w obecnym systemie pozwalają na dokonywanie zabiegu aborcji z uwagi na to, że dziecko jest na przykład chore na zespół Downa. Taki przykład był ostatnio w szpitalu w Warszawie, gdzie dokonano nieudanej próby aborcji - dziecko się urodziło i przez godzinę umierało w męczarniach, tylko dlatego, że stwierdzono u niego podejrzenie zespołu Downa. Moim zdaniem do takich makabrycznych scen nie powinno dochodzić. To, że dziecko jest niepełnosprawne nie oznacza, że musi zostać zabite. Natomiast jeśli ciąża zagraża życiu matki to aborcja powinna być dopuszczalna - powiedział poseł Kukiz'15.