Radny z Kraśnika uderza w burmistrza: "Mniej billboardów, propagandy i gazety za nasze pieniądze"

Środowe spotkanie z dziennikarzami radny Świderski rozpoczął od przypomnienia obietnic złożonych przez Mirosława Włodarczyka w kampanii wyborczej w 2010r. - Nasz kochany burmistrz w swoich wyborczych publikacjach obiecywał kraśniczanom pewne działania. W ulotce wyborczej można było przeczytać "mniej propagandy, więcej działania". W jego gazecie było napisane m.in. że będzie sprzyjał tworzeniu nowych miejsc pracy, że priorytetem będzie dla niego redukcja bezrobocia, że zlikwiduje nieformalne powiązania i układy i wiele innych spraw - przypominał radny z Kraśnika. - Mijają kolejne lata, a władza chwali się strefą. Niestety ciągle w mieście nie ma nowych miejsc pracy.

Radny Świderski pytał ile i kiedy one powstaną. Jak mówił to, że w strefie inwestuje firma Ortis nie ma nic wspólnego z nowymi miejscami pracy, bo lokalny przedsiębiorca przenosi jedynie swoją działalność w inne miejsce.

- Druga hucznie zapowiadana inwestycja to tania propaganda. To nie będzie przetwórnia owoców, bo przetwórnia przetwarza owoce, a jedynie zamrażalnia. Powstanie tylko kilkanaście miejsc pracy - mówił dodając, że większość pracowników będą stanowić najprawdopodobniej mieszkańcy powiatu opolskiego, bo stamtąd pochodzi inwestor.

Radny zwrócił się jednocześnie z apelem do burmistrza o to, aby w mieście było mniej propagandy, a więcej konkretów. Dodał, że efektem pozyskania ponad 5,5 mln zł na strefę ekonomiczną jest "jak na razie stworzenie jednego stanowiska pracy dla pana Wojciecha Gołosia, który zajmuje się obsługą inwestorów bez większych sukcesów".

Przedstawiciel kraśnickiej RM skrytykował także brak sprawnego dojazdu do strefy. Mówił, że burmistrz nie ma pomysłu na rozwiązanie tego problemu, a w dodatku zaprzepaścił szansę na przejęcie torów kolejowych.

- Cały czas mnie i wielu mieszkańców denerwuje to, że z billboardów, telebimów, prywatnej gazety, która jest wydawana za nasze pieniądze widzimy informacje o tym, że jest strefa i że pozyskaliśmy ogromne pieniądze. Wg mnie pieniądze są wydawane lekką ręką i powinny być przekazane właśnie na pozyskiwanie inwestorów - dodawał Świderski.

Radny miejski przeanalizował także delegacje burmistrza. - Niewiele jest tam delegacji związanych z pozyskiwaniem inwestorów. A znalazłem takie delegacje jak: do Klaszoru Oblatów w Kodniu, Telewizji Trwam do Torunia czy na spotkanie z pielgrzymami do Małogoszczy. Możliwe, że tam były też spotkania z inwestorami - tego nie wiemy, ale z samych nazw delegacji niestety to nie wynika - informował.

O odniesienie się do zarzutu m.in. braku tworzenia nowych miejsc pracy poprosiliśmy przedstawiciela kraśnickiego Urzędu Miasta, Michała Mulawę. Nie dostaliśmy odpowiedzi, bo rzecznik - jak sam powiedział - "musi się zastanowić".

Komentarz otrzymaliśmy kilka godzin później. - Ciężko mi komentować te niedorzeczności i absurdalne zarzuty. Z jednej strony słyszymy, że nie pozyskujemy inwestorów, a z drugiej, że wydajemy pieniądze na promocję. Bez wypromowania strefy nie ściągniemy do miasta przedsiębiorców, którzy tu zainwestują - mówi Michał Mulawa, rzecznik UM w Kraśniku. - A co bardzo ważne - jesteśmy jedną z nielicznych stref w Polsce, która jeszcze kiedy nie została uzbrojona pozyskała już dwóch inwestorów.

Przedstawiciel kraśnickiego magistratu odniósł się także m.in. do kwestii braku dojazdu do strefy. - Przypominam, że za utrzymanie ulicy Budzyńskiej, która wygląda jak szwajcarski ser, odpowiadają koledzy partyjni pana radnego. My w kwestii zarówno przebudowy skrzyżowania Urzędowska/Budzyńska czy przedłużenia al. Tysiąclecia deklarujemy współpracę - dodaje.