18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownicy PGE grożą eskalacją protestu w sprawie planów likwidacji zakładów energetycznych

Sandra Michalewska
Pojawiły się kolejne pomysły na ratowanie zakładów energetycznych, które mają być zlikwidowane.
Pojawiły się kolejne pomysły na ratowanie zakładów energetycznych, które mają być zlikwidowane. SM
W Kraśniku zakończyło się trwające ponad dwie godziny spotkanie w sprawie planowanej konsolidacji zakładów energetycznych należących do PGE Dystrybucja S.A. Pojawiły się kolejne pomysły na ratowanie zakładów, które mają być zlikwidowane. Wśród nich jest m.in. blokada krajowej "19". - Racja jest po naszej stronie. Wygramy! - przekonywano w poniedziałek.

Sala w kraśnickim Centrum Kultury i Promocji, gdzie zorganizowano spotkanie wypełniła się po brzegi. Przybyli nie tylko pracownicy firmy, związkowcy i władze Kraśnika, lecz także samorządowcy z Radzynia Podlaskiego oraz lubelscy parlamentarzyści. A wszystko w imię protestu przeciwko realizacji przez PGE Dystrybucja projektu mającego m.in. ograniczyć koszty funkcjonowania spółki oraz zwiększyć wydajność pracy rejonów i posterunków energetycznych. PGE chce połączyć poszczególne rejony energetyczne - Kraśnik z Puławami, Radzyń Podlaski z Białą Podlaską i Lubartów z Rejonem Energetycznym Lublin-Teren. Według założeń ma to nastąpić do końca 2013r.

- Spotykamy się tu, bo mamy jeden wspólny cel - przekonać zarząd PGE do wycofania się z planów likwidacji zakładów energetycznych. Likwidacja zakładu w Kraśniku oznacza degradację prawie 40-tysięcznego miasta - przekonywał Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika.

Burmistrz podkreślił, że władze przedstawiając projekt "Optymalizacji pracy rejonów i posterunków energetycznych” zapomniały o najważniejszym aspekcie - aspekcie ludzkim mieszkańców miasta i pracowników. - Czy ktoś zapytał jak wygląda bezrobocie w Kraśniku? Czy pracownicy znajdą sobie tutaj miejsce pracy? Odpowiedź brzmi nie. Nikt nie zadał sobie takiego trudu - mówił Włodarczyk.

- Wydawało mi się, że sytuacja jest gorsza. Myślałam, że państwo nie działacie razem. Dowiedziałam się dzisiaj, że pracownicy ze wszystkich zakładów mających być zlikwidowanych są tutaj. A to bardzo, bardzo dużo. Bo to czego się boi dzisiaj władza to protest społeczny - powiedziała Gabriela Masłowska, lubelska parlamentarzystka.

Na spotkanie przybył także europoseł Mirosław Piotrowski. - Nie ma przyzwolenia ekonomicznego i społecznego na likwidację zakładów pracy. Obecnie ta formacja (PO-PSL-red.) ma większość, ale obawia się protestów społecznych i popsucia wrażenia na płaszczyźnie Unii Europejskiej - mówił europoseł. - Chcę zapewnić, że zainteresuję sprawą KE i PE w odpowiednich procedurach. Najważniejsza jest konsolidacja i wypracowanie jednego stanowiska.

Europoseł wskazał także na polityczny aspekt likwidacji zakładów. - To nie przypadek, że zakłady są likwidowane w Janowie Lubelskim i Kraśniku. Tu prawica ma duże poparcie. Jest to odegranie się na tej społeczności poprzez zlikwidowanie jej zakładów pracy. Na to nie ma i nie będzie zgody - przekonywał.

Swoje niezadowolenie wyraził także inny lubelski parlamentarzysta, Grzegorz Czelej: - Te działania mają na celu utrzymanie standardu usług? To skandal! Jaki to standard jeśli pracownik z Kraśnika ma jechać do 100km do Puław? - pytał retorycznie senator RP. - Jestem senatorem z Kraśnika i jestem z Wami.

- Trudno zgodzić się z tym, że przenosząc zakład na taką odległość sprawnie będą usuwane różnego rodzaju awarie techniczne - wskazywał z kolei Tadeusz Wojtak, starosta kraśnicki. - Będziemy podejmować dalsze działania w tym kierunku, aby zakłady energetyczne pozostały w dotychczasowych strukturach.

Zapytaliśmy także przedstawiciela PSL-u czy jego zdaniem likwidacja jest decyzją polityczną. - Nie chciałbym wysnuwać tak daleko idących wniosków. Najważniejsze jest to, że nie możemy sobie pozwolić, aby powiat stracił kolejny tak ważny zakład pracy. Argument ekonomiczny jest dla mnie mało przekonywujący - powiedział nam Tadeusz Wojtak.

Pojawiły się także konkretne propozycje w celu przekonania zarządu spółki, by wycofała się ze swoich planów. - Chciałbym namówić państwa do spektakularnych działań. Mamy drogę krajową nr "19" - może by ją tak zablokować? - proponował Jarosław Stawiarski, wiceburmistrz Kraśnika.

O potrzebie przygotowania wspólnego stanowiska wnosiła Gabriela Masłowska. - Trzeba przygotować pismo, tak aby był konkretny rezultat dzisiejszego spotkania. Należy je skierować do ministra skarbu i ministra gospodarki - przekonywała.

Protestujący w obronie zakładów dalej zbierają także podpisy od mieszkańców. Ale na tym nie koniec. Kolejne rozmowy w tej sprawie zaplanowano na najbliższą środę, 1 lutego. W radzyńskiej Oranżerii spotkają się pracownicy, władze samorządowe i mieszkańcy powiatu.


Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto