- Wprawdzie dopiero jutro (6 maja) mam oficjalne rozmowy z przedstawicielami amerykańskiego wojska, ale już mogę potwierdzić, iż rzeczywiście z naszego terenu niebawem Amerykanie odjadą – mówi Stanisław Grześko, starosta zamojski. - Dokąd? Przeniosą się w inny rejon południowo-wschodniej Polski.
Zamojskie serniki i szarlotki
O żołnierzach amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej piszemy od połowy lutego. Według nieoficjalnych danych przebywa ich na Zamojszczyźnie ok. 1,5 tys. Stacjonują głównie na lotnisku w Mokrem (gm. Zamość). Nie kryją się ze swoją obecnością. Ich samoloty i helikoptery widywane są na zamojskim niebie bardzo często. Wojaków US Army na przepustkach można natomiast często spotkać w różnych częściach Zamościa. Wędrują po Starówce, robią zakupy w staromiejskich sklepach oraz m.in. w popularnej Galerii Twierdza (zabłocone, wojskowe pojazdy na pobliskim parkingu nikogo już nie dziwią). Bywają także m.in. w kinie na dyskotekach i w restauracjach.
Niektórzy zaprzyjaźnili się z okolicznymi mieszkańcami. Dzięki takim kontaktom (i poczcie pantoflowej) powszechnie wiadomo, że w tym mieście czują się trochę jak na wakacjach. Polubili także miejscowe serniki i szarlotki. - Wiele żołnierzy US Army jest bardzo młodych. Wyglądają jak dzieciaki z liceum. Są mili, uśmiechnięci i przepadają za słodyczami – zapewnia sprzedawczyni jednej z zamojskich cukierni.
Żołnierze US Army są pozytywnie zaskoczeni przyjaznym nastawieniem mieszkańców Zamojszczyzny. Nie tak było na innych misjach. W Afganistanie nie mogli podobno nawet nosów wytknąć z baz, bo byli ostrzeliwani przez talibów, a na ich pojazdy czekały miny pułapki. Ich zadania także u nas są jednak poważne. Wiadomo, że Amerykanie dysponują w Zamościu nowoczesnym sprzętem. Dzięki niemu śledzą m.in. statki powietrzne (także drony) aż pod sam Kijów. Są także w „ciągłej gotowości”.
Ponadto żołnierze amerykańskiej 82. DPD oraz polskiej 18. Dywizji Zmechanizowanej, ćwiczyli wspólnie m.in. na terenach wojskowych w okolicach Zamościa. Nadal można ich także spotkać na innych poligonach południowo-wschodniej Polski. Jak tłumaczył mjr Przemysław Lipczyński, oficer prasowy 18. Dywizji Zmechanizowanej „Żelaznej” szkolą się w ten sposób całe pododdziały. To dla obu stron ważne ćwiczenia.
Silni i zdeterminowani
Dlaczego? Wojska polskie i amerykańskie funkcjonują na zasadzie różnych procedur, stosują odmienne taktyki. Dzięki wspólnym ćwiczeniom można było wszystko skoordynować, poprawić, przetestować. „Trzy miesiące wspólnego treningu (…) to dowód doskonałej współpracy. Polscy i amerykańscy żołnierze codziennie udowadniają, że nie ma dla nich zadań których nie byliby w stanie wykonać. Jesteśmy interoperacyjni, silni i zdeterminowani” – podsumowano ostatnio owe działania na stronie internetowej 18 Dywizji Zmechanizowanej „Żelaznej”.
Mieszkańcy Zamojszczyzny zwykle są zadowoleni z amerykańskiego sąsiedztwa, bo uważają, że dla ewentualnych agresorów ze wschodu obecność US Army może być odstraszająca. Jednak są tacy, którzy uważają inaczej. Dlaczego? - W przypadku ataku rakietowego ze wschodu na pierwszą, rosyjską furię narażona jest amerykańska baza i to co w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Czyli my – tłumaczy jeden z mieszkańców zamojskiego osiedla Karolówka. - Dlatego wiele osób z tego amerykańskiego sprzętu ustawionego za ich opłotkami wcale się nie cieszy.
- Ludzie różnie o tym wszystkim myślą, co jest zrozumiałe – dodaje Grzegorz Antoniuk, sołtys Mokrego. - A z naszych informacji wynika, że niewielka grupa żołnierzy amerykańskich u nas jeszcze przez jakiś czas zostanie.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?