Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy w woj. lubelskim nie chcą zbierać malin. Ceny w skupach są dla nich za niskie

Sławomir Skomra
Unsplash.com/zdjęcie ilustracyjne
Ceny owoców w skupach są tak niskie, że plantatorom nie opłaca się ich sprzedawać. Stawiają sprawę jasno: nie będzie zbioru. Podejrzewają przetwórnie i skupy o zmowę cenową.

Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej jest zdeterminowany. Zarządził, że od poniedziałku do odwołania plantatorzy malin i innych owoców miękkich nie będą zbierać owoców.

To protest przeciwko skrajnie niskim cenom w skupach. Tam za kilogram malin przemysłowych płaci się 2 zł. Żeby rolnik mógł wyjść na swoje, cena musiałaby wynieść przynajmniej 3,5 zł. Dla porównania, rok temu ceny sięgały ponad 4 zł.

Ta sytuacja jest groźna zwłaszcza na Lubelszczyźnie, która jest europejskim zagłębiem owocowym. To stąd pochodzi większość polskich malin, agrestu czy porzeczek.

Jeśli sadownicy faktycznie się zbuntują, oznacza to poważniejsze problemy niż brak owoców na targowiskach. Finansowo możemy odczuć dzisiejszą sytuację za kilka miesięcy w sklepach. Owocowy kryzys może się odbić na cenach produktów (np. jogurtów) zawierających przetworzone owoce.

Co spowodowało dzisiejszy kryzys? Powodów jest kilka. Po pierwsze, to pogoda, która sprawiła, że owoców jest dużo i szybciej dojrzewają. Rolnicy podejrzewają też przetwórnie i skupy o zmowę cenową. Na niskie ceny ma też wpływ import owoców z Ukrainy.

Sprawa nabrała już politycznych rumieńców. Prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz, za zwiększony import obwinia PiS.

- Taka decyzja zapadła w Parlamencie Europejskim jeszcze w ubiegłym roku i posłowie PiS głosowali za takim rozwiązaniem - przypomniał szef PSL.

W poniedziałek sejmik województwa przyjął stanowisko wzywające rząd do interwencji w sprawie tragicznej sytuacji plantatorów. W dokumencie jest mowa o tym, że w 2016 r. zostały zlikwidowane dopłaty do produkcji malin.

Należy to rozumieć tak, że rolników pogrążył rząd PiS.

Jednak Tomasz Solis, radny PiS i wiceprezes związku sadowników, prostował, że likwidacja dopłat była zapowiadanym krokiem Komisji Europejskiej.

- To mi pachnie ubijaniem politycznego kapitału. To gra partyjna z grubej rury. Wypaliliście ni to z gruchy, ni z pietruchy. Proszę się zabrać za to merytorycznie - krytykował stanowisko napisane przez radnych PSL.

Kolejny radny PiS, Marek Wojciechowski, który jest jednocześnie zastępcą dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Lublinie, zapewniał, że jego instytucja zaczęła kontrolowanie skupów i przetwórni, sprawdzając, czy nie ma między nimi zmowy cenowej.

- Zażądałem od służb znajdujących się w administracji rządowej, żeby na wschodniej granicy nasiliły kontrole jakości produktów rolnych, które są przywożone do Polski - poinformował o swoich działaniach wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek.

W jego ocenie, sytuacja na rynku owoców to wynik wieloletnich zaniedbań państwa w tej dziedzinie, a odpowiedzialność za taki stan rzeczy spada głównie na Polskie Stronnictwo Ludowe.

- Sprawa regulacji cen na rynku produktów rolnych, to kwestia stworzenia podmiotu, który byłby centrum dystrybucji produktu przetworzonego. Wtedy państwowy podmiot mógłby realnie oddziaływać na ceny i skupować maliny po 5 złotych. Państwo nie ma dziś takiego instrumentu, bo PSL sprywatyzowało wszystko, co mogło, sprzedało wszystko, co mogło - atakował ludowców Czarnek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto