Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie zamkniemy trupa w szafie. Postarajmy się o polsko-ukraiński kompromis historyczny

Grzegorz Nadnieprzański, nadesłane
Kompromis powinien polegać na uznaniu z polskiej strony słuszności ukraińskich celów z jednoczesnym odrzuceniem przez Ukraińców metod i niektórych (najbardziej winnych moralnie) postaci.

Radykalna i przebiegająca dynamicznie poprawa polsko-ukraińskich stosunków, odbywa się na najważniejszej płaszczyźnie - świadomości społecznej. Wszystko zdominowały: z jednej strony skala polskiego wsparcia i gościnności wobec Ukraińców, z drugiej (dla Polaków) bohaterski ukraiński opór wobec moskiewskiej agresji, oraz okazywana Polakom wdzięczność. Te czynniki są tak silne, że złamały wszystkie dotychczasowe bariery między naszymi narodami. Czy wcześniej były jakieś „trudne” pytania? Oczywiście, ale zamknęliśmy je (jak w często używanym frazeologizmie) niczym „trupa w szafie” - jak sprawę wstydliwą, która ma nam nie przeszkadzać, ale jaka też cały czas jest obecna choć niewidoczna.

Świadomość narodowa to w dużej mierze historyczna pamięć, a nasze trudne pytania są pytaniami historycznymi. W dodatku, nasze spory dotyczą sedna tego jak historycznie przeżywać polskość i ukraińskość. Nie jest więc łatwo utrzymać takie drzwi szafy zamknięte tym bardziej, że ich zawartość jest bardzo interesująca dla włodarzy na Kremlu i dla prokremlowskiej agentury w naszych krajach. Należy też pamiętać, że na Ukrainie w obecnej wojennej sytuacji, występuje potrzeba sięgania po historyczne symbole w celu mobilizowania siły oporu w społeczeństwie, a w Polsce już od kilku lat wygrywają w wyborach te siły polityczne, dla których naród wraz z jego historią, ma wielkie znaczenie. To powoduje, że zwiększa się prawdopodobieństwo, że trup z szafy wypadnie ku radości wszystkich przeciwników polsko-ukraińskiego braterstwa.

Na poziomie świadomości społecznej, historia nie różni się specjalnie od mitologii. Jest skrajnie uproszczona i heroizowana, a bohaterowie są schematyczni niczym superherosi z amerykańskich komiksów. Pomimo to pozostaje ona jednak historią, a więc pewnym obrazem przeszłości i bohaterowie z pomników muszą się poddawać akademickiemu osądowi.

Źródła sporu

Polacy widzą siebie jako w prostej linii dziedziców I Rzeczpospolitej. Można powiedzieć, że pamięć o wielkości dawnej Rzeczpospolitej, stała się siłą, która pod koniec XIX i na początku XX wieku, przekonała do polskości ludowe masy. Dzisiejsi Polacy to w przytłaczającej masie potomkowie chłopów z terenów dzisiejszej Polski, ale postrzegają siebie jako potomków skrzydlatych husarzy. Nic w tym osobliwego; widzący w sobie potomków zaporoskich kozaków Ukraińcy, też w swojej masie realnie pochodzą ze społeczności chłopskich - nie mających żadnego fizycznego związku z kozakami.

Jednak dawna Rzeczpospolita może być dla nas kopalnią wspólnej pamięci pod warunkiem, że Polacy uznają ukraińskość i Ukraińców za równego we wszystkim jej współdziedzica, a kozackie bunty zinterpretują jako słuszną reakcją na oligarchizację państwa. Ukraińcy zaś ze swojej strony przyjmą, że kozacka opowieść, jest częścią opowieści o Rzeczpospolitej, a sięganie przez kozaków po obcą „pomoc” (jak w 1654 roku, po wsparcie moskiewskie) było błędem.

Czyja jest ta ziemia?

Myśląc o swojej przeszłości Polacy widzą mapy dawnej Rzeczypospolitej, Ukraińcy zaś to co jest na ukraińskich mapach nazywane „ukraińskimi terenami etnicznymi”. W swoich głębokich podstawach polsko-ukraiński spór historyczny to spór o ziemię. To spór o „Kresy”, albo „Kraj Zakerzoński”. Prawda jest inna: na kilkusetkilometrowej przestrzeni nasi przodkowie żyli razem przez stulecia. W procesie formowania nowoczesnych narodów, część z nich wybrała dla siebie tożsamość polską, a część ukraińską. Należy uszanować wybór narodowy jakiego nasi przodkowie dokonali, jednak ani Polacy na wschód od obecnej naszej granicy, ani Ukraińcy na zachód od niej nie byli i nie są obcy. Zresztą w tej sprawie historia potraktowała nas okrutnie, ale sprawiedliwie; Po II wojnie światowej komuniści zrealizowali nacjonalistyczne marzenia o krajach jednolitych etnicznie. Dokonano wywózek Ukraińców z terenów obecnej Polski na sowiecką Ukrainę i Polaków z sowieckiej Ukrainy do Polski. Deportowanych łącznie było półtora miliona osób - po mniej więcej połowie Ukraińców i Polaków. Tyle zapłaciliśmy za etniczne „oczyszczenie” granicy. Wywożono nie obcych, ale ludzi którzy mieszkali na tej ziemi z dziada pradziada. Nie byli jakiś obcymi kolonistami (z tzw. polskimi „osadnikami wojskowymi” Sowieci rozprawili się jeszcze w latach 1939-41). Pozostał sentyment do ziemi dziadów, ale jest on naturalny i akurat jego możemy przekuć na siłę zbliżenia; ból deportacji był wspólny, a dokonało się to z inicjatywy i rękami obcych władz.

Okres międzywojenny i wojna

Największe i nieprzezwyciężone spory wywołuje okres II wojny światowej, a jego osią jest barbarzyńskie mordowanie ludności cywilnej. Tu nawet podawanie ram chronologicznych może być elementem historycznego sporu między fachowcami obu stron. Czy jest tu możliwa dyskusja i zgoda - czyli coś więcej niż tylko kompromis? Tak, ale zakładając dalekie cofnięcie się obu narracji. Ze strony polskiej należy wstecznie uznać prawo do istnienia ukraińskiego państwa na terenach województw południowo-wschodnich II RP. Według polskich spisów powszechnych Ukraińcy tam dominowali, chociaż miejscowych Polaków było wielu. Nie zapytano mieszkańców czego chcą; nie przeprowadzono plebiscytu, ale spis ludności był. Należy też jednak pamiętać, że polskość we wschodniej Galicji i na Wołyniu to nie okupacyjne władze przywiezione gdzieś z zachodu, ale miejscowi, również wywodzący swoje prawa do tych ziem z historii. Z polskiej strony osią powinno jednak być uznanie Ukraińców jako głównego gospodarza ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Z ukraińskiej strony należy spojrzeć rzetelnie na Organizacje Ukraińskich Nacjonalistów. Nie tylko ideowo, ale także (co chyba ważniejsze) w osobistych przeżyciach jej głównych działaczy, od początku wrogiem najważniejszym byli Polacy i Polska. I było to już w czasach kiedy w ZSSR skończyła się polityka „korenizacji” (wspierania rozwoju kultury nierosyjskich narodów sowieckiego imperium). Trwało to w czasach Głodomoru... Było jeszcze gorzej: Głównym wrogiem dla OUN byli nie „polscy nacjonaliści”, bo ci byli od 1926 roku w głębokiej opozycji i byli przez władze polskie zwalczani. Głównymi celami dla ukraińskich nacjonalistów byli ci Polacy, którzy szukali kompromisu i zbliżenia z Ukraińcami; było tak, bo kompromis był dla OUN głównym zagrożeniem. Chętnie odeślę czytelników aby w internecie sprawdzili postać Tadeusza Hołówki zabitego w 1931 roku z rozkazu Romana Szuchewycza. Hołówko to prawdziwy przyjaciel Ukrainy wspierający próby odnowienia walki o wolną Ukrainę, tyle że … na wschód od granic II RP. Gdybym ja, piszący te słowa, żył z moimi poglądami w tamtych czasach i byłbym kimś ważnym, to stałbym się jednym z celów dla OUN. Ci młodzi często ludzie, zostali uwiedzeni przez tryumfujące wtedy w Europie skrajne wizje i to też jest fakt (i nie jest problemem wskazanie faszystowskich czy nazistowskich inspiracji w ich kręgu), a ich częściowa zmiana poglądów przyszła znacznie później.

Na tym polu kompromis powinien polegać na uznaniu z polskiej strony słuszności ukraińskich celów z jednoczesnym odrzuceniem przez Ukraińców metod i niektórych (najbardziej winnych moralnie) postaci. Problem jednak nie jest to jak napiszemy biografie konkretnych postaci, ale to jakich postaci biografie zechcemy pisać.

Konieczność budowy narodowych państw oznaczała wyraźne rozgraniczenie obu narodów. Teraz kiedy nasze narody są już w pełni sformowane, a rzeczywistość nakazuje bliską współpracę, należy ze wszystkich sił odwrócić historyczne wektory i świadomie szukać tego co nas łączy. To czy będziemy w stanie przebudować wizje naszej przeszłości, będzie miało ogromny wpływ na naszą przyszłość. Przez setki lat żyliśmy razem i nie będzie trudno znaleźć takie wydarzenia i postacie, pozostaje jednak inercja historycznego myślenia. Inercja - główna siła w świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie zamkniemy trupa w szafie. Postarajmy się o polsko-ukraiński kompromis historyczny - Kurier Lubelski

Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto