Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelszczyzna. „Nędza wygląda tu zewsząd”. O zapomnianych cmentarzach z czasów I wojny światowej

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Cmentarz wojenny w Nawozie
Cmentarz wojenny w Nawozie Bogdan Nowak
Zapiski tego człowieka są niezwykłe, poruszające. K. Sienkiewicz przyjechał na Zamojszczyznę we wrześniu 1915 r. (do jego zapisków dotarł Krzysztof Czubara, zamojski historyk i regionalista). Był delegatem warszawskiego Centralnego Komitetu Obywatelskiego. Przy drodze z Lublina do Zamościa widział wierzchołki wielu drzew, ściętych przez pociski oraz mnóstwo spalonych zabudowań. Były to ślady bitew z sierpnia 1914 r. i czerwca 1915 r.

Zauważył także wiele żołnierskich cmentarzy z setkami krzyży, pozostałości drucianych zapór oraz rowów strzeleckich. Na drodze mijał także ciągnięte przez „szkapiny” tabory powracających do swoich domów wygnańców. Były one naładowane sprzętem domowym, pierzynami i dziećmi, które często chorowały na dezynterię lub cholerę.

„Chałupy opuszczone z oknami bez szyb, odór rozkładających się trupów końskich i, jak powiadają, nawet ludzkich, dolatujący z lasów, biegające po zgliszczach zdziczałe koty — jedyne stworzenia, które tu zostały, i szczerniałe, obsypujące się już zboża na pniu” — tak opisywał w 1915 r. Zamojszczyznę K. Sienkiewicz.

Nikogo żywego

Wysłannik opisał też w swoich zapiskach mijane miejscowości. „Izbica przedstawia smutny widok (…), nędza spowodowana przez wojnę wygląda tu zewsząd” — czytamy w zapiskach K. Sienkiewicza. — „Wyblakłe, źle ubrane, chorowite dzieci żydowskie łażą po błocie cuchnącym, w którym Izbica dosłownie tonie. Cholera grasuje tu, zabierając codziennie po kilka — kilkanaście osób”.

Wielkie wrażenie na warszawskim delegacie zrobiły zniszczone wioski powiatu hrubieszowskiego. Oglądał opuszczone chałupy z oknami bez szyb, zgliszcza oraz stojące na pniu, sczerniałe zboża. Zauważył jednak, że sam Hrubieszów, mimo artyleryjskiego ostrzału zza Buga, nie został przez wojenną zawieruchę zniszczony. Inaczej to wyglądało w pobliskim Terebiniu. Tam jedynym ocalałym budynkiem była cerkiew. Mieszkańców wsi nie zauważył. Ludzie opuścili również okolice Tyszowiec. Delegat nie spotkał podobno na drodze „nikogo żywego”. Nie zauważył też żadnej krowy, konia, nawet kury.

Tyszowce szczęśliwe ocalały, bo — jak pisał Sienkiewicz — Rosjanie musieli się stamtąd wycofać w pośpiechu i nie zdążyli niczego spalić. Ocalał też Zamość i Komarów. Działania wojenne były dla większości zabudowań w tych miejscowościach łaskawe. Sami mieszkańcy (ci co pozostali w domach) jednak cierpieli, m.in. z powodu głodu i chorób — tak jak na całej Zamojszczyźnie.

To wszystko były efekty wielkiego konfliktu zbrojnego. I wojna światowa w wybuchła 1 sierpnia 1914 r. Już w pierwszych tygodniach dochodziło na Zamojszczyźnie do potyczek, a potem do działań bojowych na dużą skalę (region był wówczas pod zaborem rosyjskim). Pierwszą wielką bitwę stoczono w dniach 26—27 lipca. Do starcia doszło w okolicach Zamościa. Liczący 40 tys. żołnierzy i 140 armat 2 wiedeński korpus, wchodzący w skład 4 austro-węgierskiej armii (dowodził nim generał Moritz von Auffenberg), zmagał się z armią rosyjską złożoną z 20 dywizji. W jej skład wchodziło 45 tys. żołnierzy (dowodził Prusak — Paweł von Plehwe).

Wojska austro-węgierskie zmasowanym atakiem odrzuciły Rosjan i 27 sierpnia wkroczyły do miasta. Zamość został szybko przez Rosjan odbity. Miasto wówczas nie ucierpiało. Do kolejnego potężnego starcia doszło w dniach 31 sierpnia — 1 września 1914 r. pod Komarowem oraz na terenie powiatów tomaszowskiego i hrubieszowskiego. Znowu wojska austriackie odniosły zwycięstwo.

Sytuacja na froncie wschodnim I wojny światowej zmieniała się. Już we wrześniu Rosjanie ruszyli do potężnej kontrofensywy. Działania wojenne objęły niemal całą Zamojszczyznę. Mieszkańcy znaleźli się w samym centrum przewalającego się frontu. Znowu płonęły miasteczka, wsie i przysiółki. Wojska austro-węgierskie musiały się wycofać, i to aż za linię Sanu. Ten odwrót szybko zamienił się w pogrom. Wielu musiało się Rosjanom poddać. W sumie do niewoli wzięto ponad 130 tys. jeńców (60 tys. było podobno dezerterami), zdobyto też ok. 2 tys. austro-węgierskich karabinów maszynowych i 700 armat.

Dwa krzyże

Rosjanie łupili na Zamojszczyźnie, co się dało i gdzie się dało. Znowu jednak musieli uciekać. Dlaczego? W sierpniu 1915 r. wojska austro-węgierskie (dzięki wsparciu Niemców) ruszyły do kolejnej ofensywy. Nie obyło się bez tysięcy ofiar. Ginęli żołnierze obu stron. Straty były zatrważające także wśród polskiej ludności cywilnej. W wyniku działań wojennych, chorób (masowo umierano m.in. na cholerę) oraz głodu zmarł co trzeci mieszkaniec powiatów tomaszowskiego i hrubieszowskiego (33 proc.). Zabito też 60 proc. wszystkich koni i aż 70 proc. bydła. Całe wsie zrównano z ziemią. Jak oszacowano, tylko w powiecie hrubieszowskim zniszczono aż 25 proc. wszystkich budynków, a w powiecie tomaszowskim ok. 21 proc.

Dzisiaj niewielu o tym pamięta. Pozostałością po Wielkiej Wojnie są na Zamojszczyźnie jedynie liczne cmentarze wojskowe. Tylko w gminie Nielisz znajdują się trzy takie nekropole (może to obrazować skalę walk jakie toczono w tym regionie). Cmentarz w Nieliszu znajduje się pół kilometra od drogi z Zamościa do tej miejscowości. Pochowano tam 1001 żołnierzy armii austro-węgierskiej. Druga nekropolia wojenna znajduje się w miejscowości Wólka Złojecka. Tam miejsce spoczynku znalazł 1 tys. wojaków armii austro-węgierskiej.

My odwiedziliśmy cmentarz z I wojny światowej w miejscowości Nawóz. Znajduje się on ok. 500 metrów od wsi, przy drodze do Stawu Ujazdowskiego. Nekropolia jest malowniczo położona, znajduje się na szczycie pagórka. Ten cmentarz powstał podobno w 1915 r. Robi dziwne, niepokojące wrażenie. Wiadomo, że znajduje się tam 19 zbiorowych mogił oraz jedna indywidualna. Obok siebie leżą w nich żołnierze wrogich armii: rosyjskiej i austro-węgierskiej. Można się domyślać, że jest ich wielu, na pewno setki. Dzisiaj owe mogiły są mało czytelne, a cały teren jakby zrównał się w zielonej, wiosennej trawie.

Stare krzyże i nagrobki na tej nekropolii się nie zachowały. Jednak jakiś czas temu ustawiono tam nowe, duże, metalowe krzyże: łaciński i prawosławny, po jednym dla wojaków każdej armii. Ma to znaczenie symboliczne. Tych żołnierzy nikt już w okolicy nie pamięta. Wiele osób nie wie już nawet za co polegli, na czym polegał spór, za który tak licznie oddali życie. A turysta stojący nad ich mogiłami zadaje sobie proste pytania: „Po co to wszystko było? Dlaczego ci ludzie nie mogli żyć spokojnie w swoich domach i po prostu dożyć swoich dni w otoczeniu bliskich?”

Polacy we wrogich armiach

W gminie Skierbieszów znajdują się cztery wojenne cmentarze. W Hajownikach miejsce spoczynku znalazło 1 650 żołnierzy rosyjskich, w Iłowcu pochowano 2 001 wojaków austriackich, w Skierbieszowie Dulniku leży 320 żołnierzy niemieckich i 50 rosyjskich, a w Lipinie Nowej — 336 Austriaków i 344 Rosjan. Takie wojenne cmentarze można oglądać w wielu miejscowościach Zamojszczyzny. Wiadomo, że w obu walczących armiach walczyło wielu Polaków… Oni też na tych nekropoliach spoczywają.

Wędrując podczas wakacyjnych wycieczek po Zamojszczyźnie, odwiedźmy także stare cmentarze z I wojny światowej. One także są częścią historii tych ziem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto