Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Tomaszów Lubelski. Siedziba Płanetnika? Rezerwat w którym straszy w południe i o północy

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
"Piekiełko". Na pewno to miejsce oddziaływało na wyobraźnię okolicznych mieszkańców przez wieki
"Piekiełko". Na pewno to miejsce oddziaływało na wyobraźnię okolicznych mieszkańców przez wieki Bogdan Nowak
Z rezerwatem „Piekiełko” znajdującym się niedaleko miejscowości Łaszczówka (gm. Tomaszów Lub.) wiąże się mnóstwo legend. Na powierzchni ok. 1,2 ha zobaczymy tam 68 głazów – piaskowców krzemionkowych. Jak usłyszeliśmy od okolicznych mieszkańców, miejscowi nigdy nie poważyli się ich tknąć. Nie zostały skruszone i użyte np. do budowy dróg czy domów. Dlaczego tak się stało?

„Piekiełko” zostało ustanowione rezerwatem przyrody nieożywionej w 1962 r. Znajduje się w lesie – cztery kilometry na południowy-wschód od Tomaszowa Lub. Jego największą atrakcją są rozrzucone w różnych miejscach, duże głazy. Mają one najczęściej kształt płaskich bloków. Porastają je paprocie i mchy, co dodatkowo wzmacnia aurę ich „kamiennej powagi” i tajemniczości.

Obok głazów można zobaczyć stare, nieregularne nasypy ziemne. Dlatego uważa się, że „Piekiełko” mogło być we wczesnym średniowieczu (lub dawniej) miejscem kultu. Głazy mogły stanowić jego ważny element.

Zemsta za nieudane konkury

Na pewno to miejsce oddziaływało na wyobraźnię okolicznych mieszkańców przez wieki. Nic dziwnego, że z „Piekiełkiem” związanych jest wiele ciekawych legend. Można o nich przeczytać na dużych tablicach informacyjnych ustawionych przy drodze, w sąsiedztwie rezerwatu.

Jedna z legend opowiada o dziewczynie, która odmówiła ręki czartowi. Zły ukazał się jej pod postacią parobka. Tak rozwścieczyła go odmowa, że postanowił ukarać nie tylko niewiastę do której uderzył w konkury, ale również okolicznych mieszkańców. Postanowił zasypać kamieniami miejscowy kościół (miało to się stać podczas ślubu dziewczyny z jednym z miejscowych mężczyzn). Czart przygotował ogromne kamienie i ruszył z nimi w kierunku świątyni. Nagle, w samo południe zapiał kur. Zdezorientowany diabeł rozrzucił zatem w popłochu kamienie w miejscu, które później nazwano „Piekiełkiem”. Kościołowi i ludziom nic się nie stało.

„Do dziś nikt z mieszkańców nie bierze stąd kamienia, gdyż jest przekonanie, że przynosi on nieszczęście” – czytamy na tablicy informacyjnej ustawionej przy „Piekiełku”. „Uważa się również, że w rezerwacie straszy w południe i o północy”.

Inna legenda opowiada o samotnym starcu, który miał kiedyś żyć w tym zakątku Zamojszczyzny. Miał on władzę nad chmurami i deszczem (znał podobno odpowiednie zaklęcia, które mu taką władzę dawały). Mężczyzna słynął z niedobrego, wręcz „nienawistnego” charakteru. Nigdy nie pomógł potrzebującym w biedzie. Ludzie uważali także, że miał kontakty z diabłem.

W końcu miara jego niegodziwości się przebrała. Podczas ogromnej burzy starzec znów starał się użyć swoich zaklęć, gdy to nie pomogło, zaczął wygrażać pięściami i złorzeczyć w kierunku niebios. Doigrał się. Jego pole zostało wówczas zniszczone przez kamienie lecące z nieba, a starca przywalił największy z nich.

Płanetnik z tomaszowskiego „Piekiełka”

Ta opowieść może mieć naprawdę bardzo stare korzenie. Postać owego nienawistnego starca być może można wiązać z Płanetnikiem, zwanym też Chmurnikiem lub Obłocznikiem. To stwór ze starych wierzeń słowiańskich. Owa istota władała chmurami, burzami i gradem. Płanetnikami miały podobno zostawać dusze zmarłych nagłą lub samobójczą śmiercią. Co ważne, wyobrażano ich sobie jako wysokich starców. Nie tylko. Czasami mogły także przybierać postać małych, pokracznych stworków. Mogły być one dla ludzi przychylne, ale także wrogie i mściwe.

Innych legend związanych z „Piekiełkiem” także w okolicy nie brakuje. Jedna z nich opowiada o miejscowym dziedzicu Kurdwanowskim, który zabłądził w lesie. Miał on tam spotkać starca z długą, siwą brodą. Ten oferował mu skarby zgromadzone w jaskimi w zamian za duszę.

Negocjacje znowu przerwał piejący kur. Wówczas starzec zniknął, a po jaskini pełnej skarbów pozostały jedynie głazy. Warto je zobaczyć. To miejsce nadal urzeka swoją tajemniczością. Prowadzą tam ścieżki wydeptane w lesie. My nie spotkaliśmy wprawdzie w „Piekiełku” złośliwego starca, ale natknęliśmy się na dzikie zwierzęta, które się nam przyglądały z ciekawością. Niektóre z nich udało się sfotografować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto