Butle z chlorem - silnie trującym gazem służącym do uzdatniania wody w instalacjach - Kraśnickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji trzymało w specjalnie przeznaczonym do tego budynku. Niedawno Tadeusz Fijałka, prezes spółki dowiedział się, że chlorownia jest niewłaściwie zabezpieczona. - Okazało się, że od 1999r. urządzenia do unieszkodliwiania chloru w sytuacjach awaryjnych nie działają prawidłowo. Poza tym pomieszczenie chloratora było zamienione z magazynem, a zamiast węgla aktywnego używano drzewnego - mówi prezes kraśnickich wodociągów.
Skutki mogły być tragiczne. Chlor to gaz bojowy, który był stosowany w czasie I wojny światowej. Jest środkiem dezynfekującym i silnie trującą substancją. - Gdyby taka butla się rozszczelniła albo jeśli zawór zostałby uszkodzony stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla pracowników i mieszkańców miasta. Mogłoby doprowadzić nawet do śmierci - dodaje prezes.
Sytuacja jest już opanowana. - Niemniej trwało to wiele lat, mimo tego, że inspektor BHP pisał uwagi to wszyscy sobie z tego kpili stwarzając realne zagrożenie. Jakiś czas temu wysłałem pracowników do Lublina, by zobaczyli jak tam to wygląda. W ciągu kilku dni wykonali prowizoryczną instalację zraszającą - tłumaczy Tadeusz Fijałka.
Władze spółki podjęły także decyzję o rezygnacji z dalszego stosowania chloru gazowego. Zastąpiono go podchlorynem sodu.
Za aferę z chlorownią konsekwencje służbowe poniósł Krzysztof K., dyrektor techniczny KPWiK. Został zwolniony dyscyplinarnie. Karę finansową ponieśli także dwaj inni pracownicy.
Sprawą zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Kraśniku. Śledczy sprawdzą czy budynek chlorowni należącej do KPWiK był odpowiednio zabezpieczony.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?