Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chlor mógł zatruć mieszkańców Kraśnika. Tadeusz Fijałka, prezes KPWiK: Opanowaliśmy sytuację

SM
Tadeusz Fijałka, prezes KPWiK: Gdyby taka butla się rozszczelniła albo jeśli zawór zostałby uszkodzony stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla pracowników i mieszkańców miasta. Mogłoby doprowadzić nawet do śmierci.
Tadeusz Fijałka, prezes KPWiK: Gdyby taka butla się rozszczelniła albo jeśli zawór zostałby uszkodzony stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla pracowników i mieszkańców miasta. Mogłoby doprowadzić nawet do śmierci. archiwum/SM
Budynek chlorowni mógł być niewłaściwie zabezpieczony. - Gdyby chlor się wydostał stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla pracowników spółki i mieszkańców Kraśnika - mówi Tadeusz Fijałka, prezes KPWiK. Kraśniczanie mogą czuć się jednak bezpiecznie. - Sytuacja została opanowana - uspokaja prezes. Sprawą zajęła się już kraśnicka prokuratura. Za aferę stanowiskiem zapłacił dyrektor techniczny spółki Krzysztof K.

Butle z chlorem - silnie trującym gazem służącym do uzdatniania wody w instalacjach - Kraśnickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji trzymało w specjalnie przeznaczonym do tego budynku. Niedawno Tadeusz Fijałka, prezes spółki dowiedział się, że chlorownia jest niewłaściwie zabezpieczona. - Okazało się, że od 1999r. urządzenia do unieszkodliwiania chloru w sytuacjach awaryjnych nie działają prawidłowo. Poza tym pomieszczenie chloratora było zamienione z magazynem, a zamiast węgla aktywnego używano drzewnego - mówi prezes kraśnickich wodociągów.

Skutki mogły być tragiczne. Chlor to gaz bojowy, który był stosowany w czasie I wojny światowej. Jest środkiem dezynfekującym i silnie trującą substancją. - Gdyby taka butla się rozszczelniła albo jeśli zawór zostałby uszkodzony stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla pracowników i mieszkańców miasta. Mogłoby doprowadzić nawet do śmierci - dodaje prezes.

Sytuacja jest już opanowana. - Niemniej trwało to wiele lat, mimo tego, że inspektor BHP pisał uwagi to wszyscy sobie z tego kpili stwarzając realne zagrożenie. Jakiś czas temu wysłałem pracowników do Lublina, by zobaczyli jak tam to wygląda. W ciągu kilku dni wykonali prowizoryczną instalację zraszającą - tłumaczy Tadeusz Fijałka.

Władze spółki podjęły także decyzję o rezygnacji z dalszego stosowania chloru gazowego. Zastąpiono go podchlorynem sodu.

Za aferę z chlorownią konsekwencje służbowe poniósł Krzysztof K., dyrektor techniczny KPWiK. Został zwolniony dyscyplinarnie. Karę finansową ponieśli także dwaj inni pracownicy.

Sprawą zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Kraśniku. Śledczy sprawdzą czy budynek chlorowni należącej do KPWiK był odpowiednio zabezpieczony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto