Chodzi o radnego Piotra Iwana z Kraśnika, który zapowiedział bojkot sesji Rady Miasta do chwili uregulowania spraw, o które zabiega, przez burmistrza miasta i jego urzędników. W czerwcu nie przyszedł na posiedzenie. Kolejne planowane jest na 14 lipca. - Też się nie wybieram. Mój protest nadal trwa, bo sytuacja w ogóle się nie zmieniła - mówi radny Iwan, który pełni jednocześnie funkcję prezesa "Metalowca", największej spółdzielni mieszkaniowej w mieście.
Spraw o które zabiega Iwan jest kilka. Chodzi m.in. o budowę sieci kanalizacji deszczowej na osiedlu Widok czy kwestię problemu parkowania samochodów przy ul. Mickiewicza.
O konsekwencje zachowania radnego jeszcze w czerwcu pytaliśmy przewodniczącego Rady Miasta, Jana Albiniaka. Przyznał wówczas, że radny ma obowiązek brać udział w sesjach. Zapowiedział jednocześnie, że zwróci się o opinię radcy prawnego w tej sprawie. Wynika z niej, że ani przewodniczący ani Rada Miasta nie mogą ingerować w to, w jaki sposób radny wypełnia swój mandat. Albiniak dodał jednak, że nie usprawiedliwi nieobecności radnego. To rodzi konsekwencje finansowe. Piotr Iwan nie pobierze ok. tysiąca złotych diety.
W sprawę nie zamierza wtrącać się też burmistrz Kraśnika. - Nie wkraczamy w kompetencje Rady Miasta - mówi Emilia Łukasik, p.o. rzecznika prasowego kraśnickiego ratusza. Czy urząd zajmie się sprawami, o które zabiega Iwan? - Urząd Miasta jest skłonny do rozmów i załatwienia tych spraw - zapewnia Łukasik.
Ingerować nie będzie też Urząd Wojewódzki w Lublinie. - Wojewoda sprawuje nadzór nad działalnością samorządów, ale nie w zakresie nieobecności radnego na sesjach. To reguluje statut i regulamin rady - mówi Radosław Brzózka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego. - Jeśli jest kworum to rada może podejmować uchwały.
Wśród mieszkańców Kraśnika, z którymi wczoraj rozmawialiśmy głosy są podzielone. - To dobry sposób, bo przynajmniej radny zwrócił uwagę na problem. Ile jeszcze można czekać na rozwiązanie ważnych spraw? - pytał pan Ireneusz, którego spotkaliśmy w dzielnicy fabrycznej. - Nie sądzę, żeby ten bojkot był skuteczny. Nieobecni nie mają głosu - usłyszeliśmy od innego z mieszkańców.
- To zły pomysł - uważa Krzysztof Jakubowski z Fundacji Wolności, która w interesie obywateli walczy o jakościowe zmiany działalności organów władzy publicznej. - Radny sam pozbawia się głosu i możliwości aktywnego uczestnictwa w sesjach, którą dali mu wyborcy. Lepszym rozwiązaniem byłoby złożenie petycji z podpisami mieszkańców albo umówienie spotkania grupy tych ludzi z burmistrzem - podpowiada.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?