18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Członka, były przewodniczący RM: Teraz w Kraśniku wszystko się pomieszało

SM
Tadeusz Członka, były przewodniczący Rady Miasta w Kraśniku.
Tadeusz Członka, były przewodniczący Rady Miasta w Kraśniku. fot. SM
- Spotkaliśmy się - ja z wiceprzewodniczącym Marcinkowskim i radnym Misiakiem - i dyskutowaliśmy nad tym, co zrobić, by rada funkcjonowała lepiej. Radny Misiak w swej chęci zmiany wysilił się na taki intelektualny wystrzał: „no, zmieńmy coś”. Ale jak pytaliśmy: „Jerzy, ale co zmienić?” Nie potrafił nic powiedzieć - mówi Tadeusz Członka, były przewodniczący Rady Miasta w Kraśniku w rozmowie z portalem NaszMiasto.pl dodając: - Teraz w Kraśniku wszystko się pomieszało. Tak naprawdę nie wiadomo, co jest co.

Sandra Michalewska, NaszeMiasto.pl: Emocje po ostatniej sesji już opadły?

Tadeusz Członka, były przewodniczący Rady Miasta w Kraśniku: Czy byłem w ogóle rozemocjonowany? Ten wniosek przyjąłem bez żadnych emocji. Suma sumarum tę funkcję pełniłem w przeświadczeniu, że potrafię robić to dość skutecznie i dość dobrze. Rola radnego siedzącego jakby z drugiej strony stołu, radnego aktywnego, który dobrze przygotuje się na sesję leży mi bardziej. Chcę zmieniać złą rzeczywistość dla dobra Kraśnika, a łatwiej robić to jako radny niż prowadząc sesję.

Rewolucja w kraśnickiej Radzie Miasta

"Jestem zaskoczony, bo zrobiono to w iście PiS-owskim stylu - tajnie i konspiracyjnie" - tak komentował Pan złożenie wniosku o Pana odwołanie. Ma Pan żal do radnych, że zrobili to za Pana plecami?

Nie mam do nikogo żalu. Uczestniczę w życiu publicznym bardzo długo. Mnie trudno zaskoczyć czymkolwiek. Przyszło mi żyć w szalenie ciekawych czasach, gdzie ludzie zmieniają ciągle partie, poglądy, przyjaciół. Gdzie to wszystko częściej warunkowane jest doraźnym biznesem niż trwałością w swoich poglądach, przyjaźniach i w realizacji swoich ideałów.

Radni chcieli Pana odwołać już na początku kadencji. Co według Pana zmieniło się przez te dwa lata, że teraz zrealizowali założony cel?

Na początku kadencji były to takie nierealne oczekiwania kilku radnych z PiS-u, którzy po wyborach, kiedy to ich kandydat został burmistrzem uważali, że złapali Pana Boga za nogi i mogą od wszystkich wszystkiego żądać. Stąd taka komiczna propozycja radnego Misiaka, bym ja złożył rezygnację, bo mają się dokonać zmiany. W radzie o tym decyduje większość i to ona zdecydowała o tym, że mam być przewodniczącym, a ja godząc na to, a później składając rezygnację naraziłbym się na śmieszność.

I co? Miałbym udowodnić, że nie potrafię tego robić, bo tak się chciało Misiakowi? Odrzuciłem więc tę propozycję, ponieważ próbował mnie straszyć, więc bardzo zdecydowanie i ostro zareagowałem. Bo nie lubię jak ktoś mnie straszy, bo mam wielkie zapotrzebowanie na niezależne myślenie i działanie. W czwartek jak widać ta większość się zmontowała i to bardzo szybko. W krótkim czasie będzie widać czy to był dogadany układ polityczny PO z PiS-em czy zafunkcjonował jakiś układ biznesowo-koleżeński.

A Pan traktuje odwołanie jako element gry politycznej?

Po wynikach głosowania widać, że liderzy PO zmobilizowali swoich radnych i zażądali głosowania za moim odwołaniem. Nakazali głosowanie za moim odwołaniem. Te nieważne głosy...

Zdziwiły Pana?

Myślę, że trochę źle przygotowane były karty do głosowania, bo prawdopodobnie mój głos też był nieważny, bo nie wziąłem okularów i mogłem nie trafić w kratkę, a komisja uznała, że kto nie trafił w kratkę to oddał głos nieważny.

Pewnie część ludzi, która nie chciała się podporządkować politycznej decyzji swoich platformerskich wodzów oddała głos nieważny. Chyba mnie lubią.

Spór radnych: Jerzy Misiak szantażował Tadeusza Członkę? "To pijarowskie kłamstwo"

Obawia się Pan ataków personalnych ze strony radnych?

Nie mam się czego bać, bo uważam że jeśli coś robię źle to trzeba mnie atakować – ja potrafię się sam bronić. Raczej obawiam się - bo już tego wielokroć doświadczyłem - tego, że rządzący próbują się odgrywać na tych, którzy nic nie zawinili, czyli na moich najbliższych, na firmie, gdzie pracuję. To jest bardzo paskudna przywara ludzi.

W jaki sposób się odgrywają?

Na przykład w radzie jest taki radny, który jakby ocenić jego wystąpienia to można dojść do wniosku, że na niczym się nie zna. A on ciągle miał jakieś wycieczki pod adresem mojego syna próbując w ten sposób mi dokuczyć. W merytorycznej konfrontacji z moim synem pewnie wypadłby bardzo, bardzo nieciekawie.

O którym radnym Pan mówi?

Przecież Pani uczestniczy na sesjach – wie Pani, który radny z Prawa i Sprawiedliwości ciągle coś mówi nic nie powiedziawszy mądrego.

Pana odwołanie z funkcji przewodniczącego to zalążek koalicji PO-PiS w Kraśniku?

Nie wiem, nie myślę, by Platforma dogadała się z PiS-em, bo mają oni zupełnie odmienny interes polityczny. Teraz w Kraśniku wszystko się pomieszało. Tak naprawdę nie wiadomo, co jest co. Z tego, co wiemy PiS jest podzielony. Nie wiadomo, czy frakcja PiS-owska na czele z Panem Stawiarskim i jego drużyna, jego karni żołnierze mają takie same polityczne intencje, jak pozostała część PiS-u.

Nie sądzę, by na szczeblu powiatu PO chciała stworzyć jakąś koalicję z PiS-em. To nie leżałoby w jej interesie. Dogadali się w sprawie mojego odwołania – nie wiem może chodziło o towarzysko-biznesowe układy albo ktoś pomyślał, że dobrze Członkę odstrzelić to rządzący będą mieli trudniej. Jeśli takie myślenie zdecydowało, że PO powinna poprzeć moje odwołanie, bo wtedy będę surowszym recenzentem wykonujących władzę wykonawczą – takie założenie świadczy o niskich politycznych kwalifikacjach szefów PO. Bo to oni powinni wypełniać rolę najaktywniejszych opozycyjnych radnych w stosunku do rządzących władz, być świetnie przygotowani do każdej sesji, zgłaszać interesujące dla kraśniczan pomysły i inicjatywy – bronić je i forsować. Krytykować to, co w mieście dzieje się źle – a dzieje się wiele złego, przecież wszyscy o tym wiedzą.

Nie przestrzegał regulaminu, tolerował wystąpienia jednych radnych, innym brutalnie odbierał głos – takie zarzuty stawia radny Misiak wobec Pana. Jak Pan to skomentuje?

Nie zgadzam się z tym. Wystarczy przejrzeć protokóły – komu kiedy odebrałem głos. Nigdy nie przypominam sobie, bym odebrał komuś głos jeśli przestrzegał regulaminu. To nieprawda – pan Misiak opowiada wiele rzeczy takich, które mu pasują, a nie są to fakty.

W Kraśniku to nie problemy mieszkańców grają pierwsze skrzypce. Bardziej liczy się polityka. To ma szansę się zmienić?

Żeby skutecznie rozwiązywać problemy nurtujące ludzi trzeba mieć wiedzę i doświadczenie.

Władza samorządowa jest tak skonstruowana, że radni jako przedstawiciele ludzi powinni inspirować pewne działania. Ale to władza wykonawcza ma ogromną władzę. Od tego czy rządzą miastem ludzie kompetentni zależy poziom rozwiązywania tych problemów. Żeby podejmować trafne gospodarczo, ekonomicznie decyzje trzeba się na tym po prostu znać. Jeśli główną rolę na sesji na przykład w sprawach gospodarczych próbuje odgrywać burmistrz, nauczyciel i polityk, który nigdy tymi sprawami się nie zajmował i pewnie się na tym bardzo mizernie zna i próbuje oceniać ludzi – menadżerów gospodarczych, którzy naprawdę mają wiedzę wielokroć większą od niego to wtedy mamy dominację polityki nad chęcią rozwiązywania problemów, które kraśniczan nurtują.

Kiedyś jeden z profesorów etyki Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział, że te przekształcenia spowodowały swoisty kult skuteczności w zarządzaniu. W gospodarce osiągnięcie sukcesów wymaga dużej wiedzy, ogromu pracy i dużego doświadczenia. Jest odłożone w długim czasie. A czasami tego sukcesu się nie osiąga z przyczyn od siebie niezależnych.

W polityce z kolei jest łatwo osiągnąć szybko błyskotliwy sukces. I wielu młodych ludzi pcha się do polityki, by ten sukces osiągnąć. A ten kult skuteczności powoduje, że skuteczność uzasadnia niemoralność. I to tak jest, że jak się nie znam na gospodarce, na ekonomii, na społecznych problemach, a znam się tylko na polityce to będę robić wszystko, by luczyły się polityczne gierki i przepychanki, żeby mnie ciągle uznawali jako tego silnego wodza.

Wyobraża Pan sobie współpracę z radnymi Prawa i Sprawiedliwości i wiceburmistrzem Stawiarskim, który w czwartek wyznawał Panu miłość?

Nie dlatego, że tak wypada – ale zupełnie szczerze powiedziałem (na sesji-red.), że jestem otwarty na współpracę ze wszystkimi radnymi, którzy coś mądrego mają do zaproponowania. Naprawdę mam wielu znajomych sympatycznych kolegów i koleżanek, którzy działają w prawicowych organizacjach, w tym także w PiS-ie. Część ludzi z PiS-u, z "Solidarności" wie doskonale, że zawsze mogą na mnie liczyć, jeśli chcą zrobić coś pozytywnego.

Jeśli chodzi o współpracę z wiceburmistrzem Stawiarskim – nie wykluczam tego. To zależy od Pana Stawiarskiego. Ja z nim przez wiele lat bardzo blisko współpracowałem. Wtedy kiedy był starostą i w innych przypadkach często spotykaliśmy się i rozmawialiśmy. Pod warunkiem, że wiceburmistrz Stawiarski nie będzie próbować mnie straszyć i dalej nie będzie chciał mnie traktować jak jednego ze swoich żołnierzy, który ma wykonywać jego polecenia tylko dlatego że jest przełożonym mojego syna.

Jak Tadeusz Członka będzie teraz pełnić mandat radnego? Już na ostatniej sesji widać było zaostrzenie retoryki z Pana strony.

Zna Pani zarzuty wobec mnie – że byłem nieobiektywny i tak dalej. Mimo że bardzo starałem się jako przewodniczący rady dopuszczać wszystkich do głosu i wszystkich radnych traktować zupełnie jednakowo. Część radnych PiS-u uznała, że nie mam takich praw jak oni – wypowiedzieć się krytycznie o tym, co w mieście się dzieje – jako radny, nie jako przewodniczący.

Jeśli to robiłem to zaraz wywoływało to u kolegów jakieś złe odruchy i nieprzyjazne reakcje. Podobnie zachowują się urzędnicy sprawujący władzę wykonawczą. W mojej karierze politycznej – a pełnię funkcję radnego już piątą kadencję - nigdy nie było takiej próby dominacji urzędników nad radnymi. Zawsze było więcej kultury, taktu i świadomości, że radni reprezentują ludzi – mają prawo pytać, mają prawo mieć wątpliwości, mają prawo nie do końca wszystko fachowo wiedzieć.

Ale urzędnik po to jest opłacany, by grzecznie odpowiedzieć, wyjaśnić i wytłumaczyć się ze swoich działań. Natomiast część urzędników na sesji zachowuje się jak rządzący. Ludzie wybrali burmistrza Włodarczyka – on jest organem władzy samorządowej. Pozostali urzędnicy przez niego zatrudnieni powinni wobec społeczeństwa i wobec radnych wypełniać określone zakresem role. Daleko poza nie wykraczają. Czwartkowe wystąpienia zastępców burmistrza, którzy bardzo źle mu się przysługują – zaświadczają, że są aktywnymi politykami. Tak nie powinno być.

Moja zwiększona aktywność na ostatniej sesji? Nie. Było kilka ważnych tematów, które zawsze budziły emocje i poprzednio też się wypowiadałem, a dodatkowych kilka wystąpień to tylko taka życzliwość porządkująca przebieg sesji z mojej strony i wynikająca z mojego doświadczenia, gdzie zwracałem uwagę na to, jak powinna przebiegać sesja.

Ostatnia sesja doskonale wpisuje się w to, o czym rozmawialiśmy przy okazji podsumowania 2 lat dotychczasowej pracy RM. Mówiliśmy o tym, że sesje to show. Pan w tych spektaklach zamierza teraz grać główną rolę?

Oczywiście nie zamierzam robić z sesji spektaklu. Nie jestem showmanem. Nie lubię generalnie występować w telewizji, bo bardzo kiepsko wyglądam. Tak jak mówiłem – chciałbym zasłużyć na ocenę, że jestem mądry, a nie ładny. Na mnie kamera działa bardzo źle. Ale naprawdę tak samo źle działa na mnie głupota. Chciałbym, żeby na sesji przyznając prawo każdemu do wygłaszania własnych poglądów dominowała troskliwa dyskusja o rozwiązaniu problemu. Każdego społecznego problemu, który będzie omawiany na sesji.

Jestem człowiekiem emocjonalnym – to wszyscy wiedzą. Jeśli mówię to znaczy, że w to wierzę, a jeśli w to wierzę to po prostu jestem w to emocjonalnie bardzo zaangażowany Być może czasami ludzie odbierają to jako zbyt emocjonalne wyrażanie swoich poglądów, chociaż staram się być coraz łagodniejszy.

Co może Pan powiedzieć o nowym przewodniczącym?

To bardzo zacny człowiek. Bardzo lubię ludzi, którzy mają zalety, których nie mogę dostrzec u siebie i ukształtować.

Jakie?

Jan to człowiek bardzo spokojny, absolutnie panujący nad swoimi nerwami. Człowiek szukający kompromisu. Dodatkowo Jan Albiniak jest człowiekiem, który potrafi słuchać i myśleć. My pracując nad statutem przesiedzieliśmy ładnych kilka dni czytając paragraf po paragrafie. Poznaliśmy się z tego, że mają każdy własne poglądy i, że się szanujemy. O Janie Albiniaku mam najlepsze zdanie.

A jak Pan oceni sam siebie? Czegoś Pan żałuje albo żałuje Pan, że czegoś nie udało się zrobić?

Nie umiem sobie nic takiego przypomnieć. Jeśli ktoś od samego początku uważa że nie powinienem być przewodniczącym jak radny Misiak – on nie wie dlaczego nie powinienem być, ale twierdzi że nie powinienem. On tak jakby zebrać jego wypowiedzi mówi o mnie w samych superlatywach – że ja potrafię, że ja panuję, że ja znam się – a jednocześnie mówi „ale nie powinieneś być przewodniczącym”. Nie wiem co miałbym zrobić, by usatysfakcjonować np. radnego Misiaka. Gdybym próbował wykraczać jako przewodniczący poza ustawowe kompetencje wtedy byłby wrzask, że uzurpuję sobie kompetencje przypisywane wyłącznie władzy wykonawczej.

My spotkaliśmy się - ja z wiceprzewodniczącym Marcinkowskim i radnym Misiakiem i dyskutowaliśmy nad tym, co zrobić, by rada funkcjonowała lepiej. Radny Misiak w swej chęci zmiany wysilił się na taki intelektualny wystrzał: „no, zmieńmy coś”. Ale jak pytaliśmy: „Jerzy, ale co zmienić?” Nie potrafił nic powiedzieć. Nie mam czego żałować w ogóle. Jak każdy nie uniknąłem drobnych potknięć, błędów. Ale umówmy się – ja coś się robi to rzadko osiąga się doskonałość.

Niczego nie żałuję. Uważam, że w wielu momentach potrafiłem zorganizować prace radzie tak, by w sposób bardzo ważny pomóc burmistrzowi. Były takie sytuacje że praca rady została zorganizowana w taki sposób, który rozwiązywał problem który powstał w wyniku zaniedbań urzędników. Otwarty byłem zawsze na współpracę z urzędem, ale na zdrowych relacjach i zasadach. Jak przeanalizuje się te 2 lata – ciężko znaleźć gdziekolwiek dowód, że rada jakikolwiek dobry pomysł odrzuciła z politycznego względu.

Jeśli urząd ustawowo stworzony do wykonywania władzy wykonawczej cokolwiek inicjował to uzyskiwał wsparcie rady i nie rozumiem tych wszelkich utyskiwań.

Rozmawiała: Sandra Michalewska


Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Luźny serwis - Z przymrużeniem oka
Lubelski informator miejski: taksówki, banki, szkoły, kościoły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto